LubiÄ™ „pustÄ…” kartkÄ™. BiaÅ‚a, niezapeÅ‚niona prowoku je do skoku, jest wyzwaniem, drogÄ…, która zaprasza do pójÅ›cia przed siebie. Zależnie od rodzaju pracy, nastroju, kondycji może to być spacerek, trucht lub szaleÅ„czy bieg. Najbardziej lubiÄ™ to ostatnie ;-). W trakcie tworzenia czÄ™sto poddajÄ™ siÄ™ przypadkowi. To dobry sprzymierzeniec w tym, co robiÄ™, bo – jak wiadomo - „nic nie dzieje siÄ™ przypadkowo”. W technikach cyfrowych o przypadek jest trudniej, narzÄ™dzia nie sÄ… elastyczne i wierne programistycznej wizji tych, którzy je projektowali. OpierajÄ… siÄ™ moim nachalnym próbom przeÅ‚amania ich ograniczeÅ„. Trzeba wiÄ™cej pracy, by wycisnąć z cyfrowych narzÄ™dzi walory plastyczne, wyartykuÅ‚ować ich wÅ‚asne „ja”. To także stanowi interesujÄ…ce wyzwanie.
Mam pewien dystans do koloru. Nie widzę potrzeby posługiwania się nim, tak, jak inni nie widzą potrzeby posługiwania się perspektywą zbieżną, orkiestrą symfoniczną, pismem klinowym. Jest w tym pewna precyzyjna kruchość. Nie czuję się przez to ograniczony. Przeciwnie.
Inspiracja? Natura. Natura człowieka, natura muzyki, natura tego, co mnie otacza, na tura tego, co poddane jest nieustannym, niepowstrzymywalnym zmianom. Obserwuję przemiany jakie zachodzą we mnie, a moje prace są ich dobrym zwierciadłem. Mówią prawdę. Czasem bolesną ;-) To co tworzę jest jak mój wewnętrzny ślad, miejsce w którym się kiedyś zatrzymałem. Na chwilę, na dłużej. Na zawsze. Doceniam, gdy ktoś inny też się w tym miejscu zatrzymuje.